środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 5

Nagle Kevin wyjął miecz.
- Skąd ty to masz? - zapytałam.
- ,,Pożyczyłem" od taty. Nie zauważyłaś?
- Nie.
Wtedy właśnie chłopak zaczął zabijać stwory jeden po drugim. Nie mogłam na to patrzeć, bo nie lubię, gdy ktoś kogoś lub nawet takie coś zabija. Po jakimś czasie spojrzałam, żeby zobaczyć ile ich jeszcze zostało. Dziwne stworzenia zaczęły wchodzić na Kevina. Chłopak próbował je zepchnąć, ale one trzymały się zbyt mocno. Jak już mówiłam nie lubię zabijania, ale co miałam zrobić. Wyjęłam z torby nóż i poszłam pomóc chłopakowi. Udało mi się uwolnić go od stworzeń. Zaraz po tym zaczęliśmy zabijać wszystkie potwory. Nagle zauważyłam TO. To była mała łódka. Nie wiem jak mogliśmy jej wcześniej nie zauważyć. Powiedziałam o tym Kevinowi. 
- Ty idź po łódkę, ja będę cię chronił przed tym... czymś. - powiedział chłopak. Zrobiłam jak mi kazał. Przybliżyłam łódkę do brzegu i weszłam do niej. Zaraz po mnie wszedł Kevin. Każdy z nas wziął jedno wiosło i zaczęliśmy wiosłować w stronę wyjścia. Co chwilę musieliśmy strząsać potwory z wioseł. Gdy dotarliśmy na brzeg jeziora i wyszliśmy z łódki, zaczęliśmy biec. Wybiegliśmy z jaskini i pobiegliśmy trochę dalej, żeby te stworzenia znowu nas nie dopadły. Po jakimś czasie biegania zatrzymaliśmy się i spojrzeliśmy za siebie. Jaskinia już znikła z pola widzenia. Po stworach też nie było śladu. Usiedliśmy na zielonej trawie obok źródła. Kevin napił się z niego trochę wody, a ja wyjęłam swoją z torby i także się napiłam.
- Abfeje, głupie stworzenia. - odezwał się nagle chłopak.
- Co?
- Nigdy nie słyszałaś o Abfejach?
- Nie.
- Głupie stwory. Przyczepiają się do wszystkiego co spotkają na swojej drodze, a potem to zjadają. Mają ostre zęby, więc lepiej na nie uważać. - powiedział. - I jeszcze coś, żyją tylko w wodzie i wolą ciemność. - dodał. Po chwili odpoczynku wstaliśmy i poszliśmy dalej. Szliśmy w ciszy, aż wreszcie ja ją przerwałam.
- Czy twój ojciec w ogóle wie, że masz jego miecz? - zapytałam.
- Teraz już pewnie wie. To jego najcenniejszy miecz. Nawet dał mu imię, Nora.
- Nora?
- Tak, Nora. Musi być bardzo zły na mnie, to jedna z rzeczy, które kocha najbardziej. - powiedział Kevin po czym się zaśmiał. Po dłuższym czasie zaczęły mnie boleć nogi, a że już się ściemniało, usiedliśmy pod drzewem, a Kevin rozpalił ognisko za pomocą patyka. Gdy na niebie pojawił się księżyc chłopak spojrzał na niego.
- Już za dwa dni pierwszy dzień jesieni, jedno z najważniejszych świąt w Królestwie Księżyca.
- Oraz rocznica śmierci mojej matki. - powiedziałam wzdychając. Poczułam, że łzy napływają mi do oczu, ale udało mi się powstrzymać przed płaczem.
- Przykro mi. - powiedział chłopak.
- Mnie też.
- Czemu twoja matka umarła jeśli mogę zapytać? - powiedział chłopak niepewnie.
- Przez wielki pożar 9 lat temu.
- Słyszałem coś o nim. Wiesz co spowodowało ten pożar?
Spojrzałam na chłopaka po czym westchnęłam.
- Na prawdę nie wiesz?
- A skąd miał bym wiedzieć?
- Twój ojciec się nie pochwalił?
- O co ci chodzi?
- Twoje królestwo. Królestwo Księżyca. To ono spowodowało pożar. - powiedziałam po czym odwróciłam się do niego plecami.
- Bardzo mi przykro. - powiedział chłopak. Na tym skończyła się nasza rozmowa. Po jakimś czasie poczułam się zmęczona. Położyłam się i zasnęłam. Obudziłam się wcześnie. Kevin już nie spał. Zaproponował, żebyśmy poszli dalej, a on się zgodził. Dziś znów był bardzo cichy, pewnie przez naszą wczorajszą rozmowę. Pomyślałam, że powinnam coś powiedzieć.
- Wiem, że to nie twoja wina, że zaatakowaliście nasze królestwo.
- Miło. - odpowiedział. Znowu szliśmy w ciszy. Znowu chciałam coś powiedzieć, ale wtedy zauważyłam czubek wieży. Była ona z drewna. Im bliżej szliśmy tym więcej mogłam zobaczyć. Na wieży był zegar, który wskazywał godzinę 8:30. Po chwili zza góry wyłoniło się drewniane miasteczko. Nie było jak go ominąć, więc pomyśleliśmy, że wejdziemy do niego. Doszliśmy do wielkiej bramy przy, której stało dwóch strażników.
- Stop! - krzyknął jeden z nich. - Kim jesteście i skąd pochodzicie?


Wiem, długo nie dodawałam, ale wreszcie udało mi się napisać. Mam nadzieję, że się podoba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz